To może się przydarzyć tym, którzy od dłuższego czasu są na ścieżce duchowego rozwoju. Stosują regularne praktyki, nie szukają dodatkowej stymulacji; raczej odkrywają siebie poprzez ascezę, ograniczenia, na przykład w jedzeniu itd. Czyli mają już w sobie i pokorę i zdolność do samodyscypliny. Kiedy w takim przypadku pojawia się osamotnienie, to jest to naturalne. Bo idziesz poćwiczyć jogę o wschodzie słońca, czy po prostu znów odmawiasz dołączenia do głośnej imprezy itd. Ale tu trzeba uważać, bo ile jest to naturalny etap, można niechcący wpaść z niego do innego świata.
Jest zimny, złowrogi.
To stan pustki.
Ha! znając pustkę, jestem daleka od traktowania jej jako czegoś niedobrego.
Ale tu właśnie leży różnica: to nie jest ta Boska Pustka, która zawiera Potencjał Wszystkiego. To jest pustka demoniczna. Odczuć można wyobcowanie, także wobec tego Rdzenia Siebie/ Boskiego Ja, które wszystko Rozpoznaje.
Jest niby czysto – ale to nie jest czystość, to jałowość.
Jesteś Ty – ale wyobcowany, odizolowany.
Jest cisza – ale nie prawdziwa lecz wnosząca złowrogość.
Dość sugestywnie już chyba przekazałam obraz w tych słowach. Jest wiele teorii o stworzeniu światów, na przykład przez upadłe anioły. Nie zajmuję się tym, nie czytam tego rodzaju informacji, jakkolwiek wiem, że są dostępne publikacje różnych autorów. Być może jest to jeden z takich światów. Ja jestem tu od czego innego. Dodam jeszcze z własnego Rozpoznania, że tematem zawartym w takim świecie jest władza, a konkretnie – władza nad duchem. Według mnie warto w sobie przepracować ten temat, być może odkrywając niuanse „duchowego ego” – programu *) który będąc programem właśnie, dąży do objęcia władzy, bo do Miłości z natury rzeczy nie może.
To zresztą kolejny temat, do Miłości się bowiem nie dąży, ani się Miłości nie zdobywa.
Reasumując:
ten ponury krajobraz wciskający się w duszę, penetrujący umysł i karczujący podstępnie myśli świetliste, nie jest naszym naturalnym stanem.
Tym bardziej nie jest stanem do którego warto dążyć. Przypominam: to jest zwiedzenie, ujmujące majestatem lecz niepokojącym. Jeśli coś takiego zdaje się być Twoim doświadczeniem, zauważ czy stale jesteś zanurzony w powadze? takiej surowej/ponurej? czy nie utraciłeś zdolności do zaśmiania się na temat własnych życiowych przygód i zmagań?
Nie mam tu na myśli przejściowych stanów (nawet głębokiego) smutku – one bywają w rezultacie budujące, gdy są etapem transformacji. Podkreślam, że chodzi o taką ponurość duszy, gdzie nie ma w ogóle radości na horyzoncie, a persona zdaje się straciła kompletnie dostęp do poczucia humoru. Tak bym te stany rozróżniła.
I oczywiście: polecam ewakuację.
Z miłością,
Maluna Chow 💜
*) System Operacyjny Ego – opisany na bloggerze Maluna Chow. W ogromnym skrócie: traktuję ego jako coś pozasobowego.
Dodaj komentarz